Sprawdź:
- czy Twoje śniadanie rzeczywiście da Ci energię na cały dzień?
- co pomoże Ci kontrolować apetyt i ograniczyć podjadanie?
- jaki produkt jest najgorszym sładnikiem współczesnych diet?
Dwa razy w tygodniu będziesz dostawać do swojej skrzynki mailowej porady dotyczące najskuteczniejszych metod naturalnego leczenia chorób i dolegliwości.
A już dziś pobierz bezpłatny raport "Rośliny lecznicze",
w którym znajdziesz informacje:
- jakie rośliny i zioła pomagają w różnych dolegliwościach,
- czym różni się działanie ziół na Twój organizm
od działania leków.
Pozytywne spojrzenie na depresję
Ludzie czasem tracą radość życia, energię, entuzjazm.
Przestają rano wstawać, przestają się myć, jeść, spać, wykonywać obowiązki, uczestniczyć w dotychczasowym życiu społecznym.
Nic ich już nie bawi, nic nie wywołuje uśmiechu. Nawet dotychczas ulubione zajęcia i osoby.
W ich oczach widać pustkę, na twarzy rysuje się zmęczenie. Jakby byli martwi w środku.
Już nawet nie boją się cierpienia i śmierci. Można odnieść wrażenie, że gdyby jechała na nich ciężarówka, nawet by przed nią nie uciekali.
Sytuacja, w jakiej się znajdują, jest dla nich okropna. Nie leci im ślinka na widok ulubionego jedzenia. Nic nie odczuwają w trakcie słuchania piosenek, przy których kiedyś wyrywali się do tańca. Nie cieszą się nawet wtedy, gdy słyszą: „kocham cię”.
Mają wrażenie, jakby wszystko było przykryte szarą zasłoną. Ich bliscy cierpią, widząc ich w tym stanie. Przygnębionych, obojętnych na jakiekolwiek zachęty i słowa pocieszenia. Obojętnych także na groźby, łzy i błagania.
Nic dziwnego, że lekarze w dawnych czasach próbowali wszystkiego, aby tych pacjentów „wyleczyć”. Wkładali ich nawet do klatki, którą za pomocą dźwigu opuszczano pod wodę, aby zasymulować tonięcie. Albo stosowali „terapię” elektrowstrząsową, mając (złudną) nadzieję, że to przywróci działanie układu nerwowego.
Częściej jednak rezygnowali, tłumacząc, że pacjent cierpi na nadmiar „czarnej żółci” w organizmie, co dawniej nazywano „melancholią” (w języku greckim melanos = czarny, cholia = żółć).
W dzisiejszych czasach ludzie się pod tym względem nie zmienili.
A nawet cierpią na zaburzenia depresyjne coraz częściej: +20% przypadków wśród osób dorosłych we Francji między rokiem 2010 a rokiem 2017 [1].
Medycyna stała się dokładniejsza w rozpoznawaniu depresji. Opracowano kwestionariusz, aby nie mylić „prawdziwej” depresji ze zwykłą chandrą lub ponurym nastrojem.
Dzisiejsi psychiatrzy zadają pacjentowi następujące pytania:
„Czy w ciągu ostatnich dwóch tygodni,
1. Czuł(a) Pan(i) przygnębienie, obniżony nastrój lub poczucie beznadziei przez cały dzień i niemal codziennie?
2. Czy Pana/Pani dotychczasowe aktywności przestały Pana/Panią interesować lub ich wykonywanie przestało Pana/Panią cieszyć, przez cały dzień i niemal codziennie?”
Jeśli odpowiedź na którekolwiek z tych dwóch pytań brzmi „tak”, psychiatrzy stosują dwa poniższe podziały, aby rozpoznać stopień nasilenia depresji.
Pierwszy bazuje na kryteriach diagnostycznych zaburzeń psychicznych - DSM (ang. Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders), drugi na kryteriach Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób - ICD (ang. International Statistical Classification of Diseases and Related Health Problems).
Zarówno według DSM, jak i ICD, mowa o objawach utrzymujących się przez co najmniej dwa tygodnie:
Klasyfikacja |
DSM |
ICD |
Objawy/kryteria główne/podstawowe |
Co najmniej jeden z tych objawów utrzymuje się przez cały dzień, niemal codziennie. |
Co najmniej dwa z tych objawów utrzymują się przez cały dzień, niemal codziennie. |
Inne objawy/kryteria |
Co najmniej 4 objawy (spośród łącznie 7 objawów)
|
Co najmniej 2 objawy dodatkowe (spośród łącznie 7 objawów)
|
Stopień nasilenia zaburzenia depresyjnego (korelacja między stopniem nasilenia według DSM i według ICD ma charakter orientacyjny)
|
- Łagodny = ≥ 1 objaw podstawowy i 4 inne objawy - Umiarkowany = ≥ 6 objawów, w tym co najmniej 1 podstawowy - Ciężki = ≥ 7 objawów, w tym co najmniej 1 podstawowy
|
- Łagodny = ≥ 2 objawy podstawowe i 2 objawy dodatkowe - Umiarkowany = ≥ 2 objawy podstawowe i 3-4 objawy dodatkowe - Ciężki = ≥ 3 podstawowe i 4-5 objawów dodatkowych + myśli samobójcze
|
Każdy normalnie funkcjonujący człowiek doświadcza niektórych z wyżej wymienionych stanów w trakcie trudnych doświadczeń życiowych. Przykłady takich doświadczeń:
Jednak dopiero w przypadku, gdy wiele objawów utrzymuje się długotrwale i jednocześnie, lekarz może zdiagnozować, że „choroba” jest prawdziwa. Wtedy może zaproponować psychoterapię, leczenie farmakologiczne lub hospitalizację.
---
Od wielu miesięcy skazani jesteśmy na izolację społeczną, która z jednej strony ma nas ustrzec przed zakażeniem koronawirusem, z drugiej niestety przyczynia się do coraz częstszego występowania depresji wśród osób starszych.
Brak konktaktu z bliskimi, poczucie osamotnienia i strach przed chorobą odciska swoje piętno i jest bardzo niebezpieczne. Zwłaszcza w obliczu zblizających się świąt Bożego Narodzenia.
W najnowszym numerze miesięcznika Zdrowie po 50-tce przyjrzymy się z bliska depresji przedświatecznej (sezonowej). Czy rózni się od tej klinicznej?
W grudniowym numerze przeczytasz m.in:
a także
Prenumerata miesięcznika Zdrowie po 50-tce w cenie 92,40zł. To aż 30% rabatu od ceny standardowej.
Uwaga: ta propozycja jest ograniczona czasowo. Skorzystasz z niej, jeśli zaprenumerujesz Zdrowie po 50-tce najpóźniej do piątku 4.grudnia. Sprawdź teraz
---
Jednak nie wszyscy postrzegają depresję jako chorobę. Chciałbym opowiedzieć dziś o Rolandzie Feuillasie, piekarzu z Cucugnan, który twierdzi, że depresja jest szansą.
Roland Feuillas jest z wykształcenia inżynierem. Zarządzał firmą komputerową na południu Francji.
Odnosił kolejne sukcesy handlowe i finansowe. Z roku na rok uzyskiwał coraz lepsze wyniki, zarówno on sam, jak i jego zespół.
Jednak po pewnym czasie u Rolanda ujawniło się wypalenie zawodowe. Przestał sypiać. Wszystko go bolało.
Poniżej przytaczam kilka fragmentów jego wspaniałej książki, w której opowiada czym dla niego była depresja [2] (książka w języku francuskim, poniższe fragmenty w tłumaczeniu własnym – przyp. tłum.):
„Czym jest dla mnie depresja?”
„To chwila, gdy wchodzimy w kontakt z rzeczywistością.”
„Depresja to ten moment, w którym zasłona zostaje definitywnie rozerwana.”
„Depresja jest tą szczeliną, przez którą dane nam jest zobaczyć groteskową farsę, której podporządkowaliśmy nasze istnienie.”
„Mówi się, że ktoś wpada w depresję. Jednak czy nie chodzi raczej o spojrzenie z góry na rzeczywistość, w której każdy jest zanurzony i o uruchomienie świadomości całościowej?”
Roland Feuillas wyjaśnia, że dla niego depresja była okresem samotności, cierpienia i bezsenności, ale zarazem okresem pełnym zasobów, w którym mógł znaleźć rozwiązania męczących go problemów:
„Czas poświęcany na to, aby ocenić rozpad systemu, to czas, którego nie możesz poświęcić na nic innego. Ani na życie, ani na spanie. Nie śpię, ponieważ rozmyślam.”
„Szukam informacji, dużo czytam, rozmyślam każdej nocy. Nie śpię, ponieważ próbuję się wydostać ze świata, w który sam się wpakowałem i który nie jest moim światem.”
To właśnie depresja skłoniła go do decyzji o zakończeniu kariery jako szef firmy. Wróciła mu radość życia, gdy odkrył swoje powołanie, a jest nim pieczenie dobrego chleba. Prawdziwego chleba, z prawdziwych gatunków pszenicy mielonej w tradycyjnym młynie, z czystej wody, soli i zakwasu. Oczywiście w piecu opalanym drewnem, tak jak dawniej pieczono chleb we francuskiej wsi Cucugnan.
Gorąco zachęcam do przeczytania jego książki, gdyż w swoich rozważaniach idzie o wiele dalej niż wynika z powyższych kilku cytatów.
Ja chciałbym skupić się na tym, że osoby cierpiące na depresję mają specyficzny sposób „zastygania”. Dla otoczenia to coś niepokojącego, jednak dla tych osób być może jest niezbędne, ponieważ daje im czas do przemyśleń, co dobrze opisuje Roland Feuillas.
Jeśli tak jest, depresję moglibyśmy zatem postrzegać jako odruch przetrwania, który należy uszanować.
Antropolog Lynne Isbell twierdzi, że ewolucja człowiek przebiegała jednocześnie z ewolucją węży. Głównym miejscem życia naczelnych, naszych dalekich przodków, były drzewa. Drzewa to także podstawowe miejsce życia węży, które były dla naczelnych głównymi drapieżnikami.
Na widok węża nie ma sensu uciekać, gdyż jest to niebezpieczne. Naczelne są znacznie wolniejsze niż wąż, a poza tym, węża zazwyczaj dostrzega się zbyt późno, gdyż potrafi się kamuflować.
Najlepszą strategią przetrwania jest wówczas znieruchomienie, ponieważ wąż wykrywa ofiarę po jej ruchach.
Ten odruch odcisnął się głęboko w naszym układzie nerwowym. Kiedy stajemy w obliczu niebezpieczeństwa, realnego lub symbolicznego, kamieniejemy. Stąd zresztą określenia typu: zmroziło mi krew w żyłach, albo ciało stało się ciężkie jak ołów. Ten pierwotny odruch prawdopodobnie był również źródłem mitu o Meduzie, która zamiast włosów miała na głowie węże i potrafiła zamienić w kamień każdego śmiertelnika, który spojrzał jej w oczy.
Taka reakcja zachodzi w sytuacji olbrzymiego zagrożenia. W szczególności wtedy, gdy tracimy punkty odniesienia, gdy nasze środowisko nagle się wali i mamy wrażenie, że rozpada się otaczający nas świat.
Zastygamy w bezruchu. Jesteśmy w stanie ponownie ruszyć z miejsca i działać dopiero wtedy, gdy odzyskamy nasze punkty odniesienia. A to wymaga bardzo intensywnego zastanowienia się. Trzeba obserwować otaczający nas świat, zrozumieć go i nadać mu nowe znaczenie. Dla naszego mózgu to ogromna praca, skoro wszystko wywróciło się do góry nogami (na przykład po śmierci ukochanej osoby, zwolnieniu z pracy, pożarze domu lub innego rodzaju nieszczęściu).
Depresja, która zmusza do pozostania w łóżku, nie pozwala spać i wymusza ruminacje, czyli „przeżuwanie” myśli dniami i nocami, być może jest dopasowanym „programem przetrwania”, który uruchamia się po to, aby pomóc nam przetrwać trudne chwile.
Uczymy nasze wnuki, że gdy się zgubią, mają się nie ruszać z miejsca: „Jeśli się zgubisz, zostań tam, gdzie jesteś. Tata po Ciebie przyjdzie.” Największe zagrożenie polega na tym, że dziecko może wpaść w panikę i zacznie uciekać w różnych kierunkach. Wtedy najtrudniej je znaleźć.
Podobnie jest z nami: jeśli ciało nam mówi, że mamy się nie ruszać, być może warto go posłuchać. Być może nierozważnym rozwiązaniem będzie wtedy zażywanie leków lub terapia, które mają nas skłonić do ruszenia się, podczas gdy my nie wiemy gdzie jesteśmy i dokąd powinniśmy iść.
Czytając książkę Rolanda Feuillasa, odniosłem wrażenie, że jego życie doskonale to ilustruje. Roland włożył wysiłek i dał sobie czas na refleksję. I trzeba powiedzieć co najmniej tyle, że odnalazł swoją drogę. Jakże piękną drogę!
Dzięki niemu młyn w Cucugnan znów działa, a z pieca wychodzi dobry, ciepły i chrupiący chleb, odżywiający zarówno ciało, jak i umysł...
Zdrowia życzę,
[1] https://www.lemonde.fr/sante/article/2018/10/16/la-depression-a-progresse-en-france-entre-2010-et-2017_5369833_1651302.html
[2] Dans son livre À la recherche du pain vivant, livre en forme de dialogue avec Jean-Philippe de Tonnac, Actes Sud, 2017.
Aby zapisać się na bezpłatny newsletter wymagana jest akceptacja regulaminu oraz wyrażenie zgody na przetwarzanie danych.