Sprawdź:
- czy Twoje śniadanie rzeczywiście da Ci energię na cały dzień?
- co pomoże Ci kontrolować apetyt i ograniczyć podjadanie?
- jaki produkt jest najgorszym sładnikiem współczesnych diet?
Dwa razy w tygodniu będziesz dostawać do swojej skrzynki mailowej porady dotyczące najskuteczniejszych metod naturalnego leczenia chorób i dolegliwości.
A już dziś pobierz bezpłatny raport "Rośliny lecznicze",
w którym znajdziesz informacje:
- jakie rośliny i zioła pomagają w różnych dolegliwościach,
- czym różni się działanie ziół na Twój organizm
od działania leków.
Instynkt stadny powoduje, że pożądamy towarzystwa i uznania bliskich nam osób.
Zdaniem czasopisma Psychology Today:
Poczucie wykluczenia służyło w przeszłości zasadniczemu celowi… W epoce ludów zbieracko-łowieckich wykluczenie z gromady równało się mniej lub bardziej karze śmierci, ponieważ jednostka miała małe szanse na przeżycie sama przez dłuższy czas.
Antropolodzy, którzy pochylili się nad tą kwestią, szacują, że mózg ludzki wypracował sobie system wczesnego ostrzegania przed ryzykiem odrzucenia. Skoro wykluczenie miało tak poważne konsekwencje, ci, których mózg najsilniej odczuwał to ostrzeżenie (bo zagrożenie wykluczeniem było tak dotkliwe jak ból fizyczny), zyskali w wyścigu ewolucyjnym. Jednostki te były bardziej reaktywne, a zatem miały większe szanse na pozostanie w grupie.
Stąd właśnie te tak gwałtowne uczucia, kiedy mamy wrażenie, że ktoś wytyka nas palcem i śmieje się z nas.
Jesteśmy tak wrażliwi na to, jak inni nas widzą, że choćby jedna para oczu utkwionych w nas wystarczy, że czujemy się zagrożeni albo przynajmniej nieswojo.
Taki jest temat słynnego wiersza Victora Hugo o mordercy Kainie. Na całym świecie Kaina ściga patrzące na niego oko. Jest przerażony. A przecież oko tylko go obserwuje! Ale to oko idzie za nim aż do grobu. Wszyscy czujemy dreszcz przerażenia, słysząc te złowieszcze słowa: Oko było w grobie i patrzyło na Kaina.
Ten strach jako reakcja na utkwione w nas spojrzenia była kiedyś uzasadniona. Biada temu, kogo otaczał groźny tłum.
Nie trzeba było długo czekać, aż ktoś się schyli, chwyci kamień i rzuci w ofiarę. W odruchu spontanicznego naśladowania reszta ten gest powtarzała. W kilka chwil kamieniowana ofiara uginała się pod gradem kamieni. Co gorsze, o samym kamieniowaniu słyszy się nawet teraz, we współczesnym świecie...
Filozof René Girard napisał kilka książek na temat mechanizmu tzw. kozła ofiarnego.
Ale ta okrutna rzeczywistość silnie naznaczyła naszą podświadomość.
Nasza pewność siebie topnieje.
Życie wydaje się wrogie, niebezpieczne.
Boimy się, że coś złego się stanie, odczuwamy lęk przed cierpieniem.
Wówczas reagujemy stresem, ucieczką lub przeciwnie – agresją.
Co gorsze – może nas opanować uczucie, że lepiej byłoby skończyć z tym od razu.
To w takich chwilach samobójstwo pokazuje swoją ohydną i złowieszczą twarz. Samobójstwo, by uniknąć przyszłości, która wydaje nam się nie do uniesienia.
Ale to błąd! Błąd w ocenie.
Nasze życie w Europie jest obecnie zupełnie inne od tego, które ludzie wiedli w starożytności, a nawet w zaściankowych miasteczkach w Europie w XX w. Już nie grozi nam zlinczowanie przez tłum.
Dziś żyjemy w tym, co filozof Karl Popper nazwał «społeczeństwem otwartym», w kontraście do dawnych zamkniętych plemion, kiedy każdy, kto nie należał do plemienia, był wrogiem na śmierć i życie.
Tylko od nas zależy rozpoczęcie wszystkiego od nowa, jeśli nasza sytuacja już nam nie odpowiada, jeśli czujemy się odrzuceni.
Najważniejszą przeszkodą jesteśmy my sami.
To nasze przekonanie, że inni nas nie chcą.
Powinniśmy więc strzec się naszych odruchów, naszych instynktów. Kiedyś służyły naszej ochronie. Dziś nam zagrażają. I mam tu na myśli różnego typu sytuacje. Na przykład:
W taki właśnie sposób każdego dnia pojawiają się ofiary, które popełniły ten błąd w ocenie swoich instynktów.
Samobójstwo to ostateczne rozwiązanie problemu, który zwykle okazałby się problemem chwilowym.
Osoby, które noszą się z myślą o samobójstwie, zazwyczaj popełniają poważny błąd w ocenie sytuacji.
Wydaje im się, że mierzą się ze strasznym problemem. Myślą, że nie będą w stanie stawić czoła życiu i jego troskom. Uważają się za „skończonych”. Ale… się mylą!
Dzisiejsi nastolatkowie (i niestety także niektórzy dorośli) padają ofiarą nowego, szczególnie nieprzyjemnego zjawiska: wrażenia kreowanego na Facebooku lub ogólnie w Internecie.
Gdy tylko ktoś skrytykuje Cię na Facebooku czy innym portalu społecznościowym, to zaraz po włączeniu monitora i otworzeniu danej strony widzisz, jak Twój wizerunek jest atakowany, krytykowany, podważany. Więc panikujesz, myśląc, że to pozostanie w internetowej przestrzeni na wieczność.
To jest nowoczesna wersja symbolicznego poetyckiego oka, które śledziło Kaina, gdzie by nie poszedł. To okropne uczucie, które może skutkować depresją. A może być jeszcze gorzej. Zdarzają się sytuacje, gdy nastoletnie osoby po tym, jak padną ofiarą cybermolestowania, targają się na swoje życie...
Ale Internet to nie rzeczywistość. Masz wrażenie, że „Twoi przyjaciele” lub inne osoby (blogerzy wszelkiego typu) Cię oskarżają. Ale to nie tak. To maszyny komputerowe sprawiają, że na ekranie pojawiają się słowa, obrazy i inne „treści”. Widzą je tylko osoby, które chcą, mają czas i przyjdzie im to głowy, natomiast doświadczenie pokazuje, że w Internecie moda zmienia się bardzo szybko.
Rzadko jakieś zdjęcie czy informacja zrobi zamieszanie na więcej niż kilka godzin. I od razu po tym ludzie zajmują się czym innym, zaś liczba odwiedzin na danej stronie drastycznie spada.
Nie liczymy już nawet kolejnych „Wikileaks”, „Luxleaks”, „Swissleaks”, „Panamaleaks” czy hakowania CIA, partii politycznych, wielkich firm itd. Kto za trzy lata będzie pamiętał o przekrętach polityków czy wpadkach celebrytów?
Małe dziecko jest szczęśliwe, kiedy widzi miłość i radość we wzroku swoich rodziców. To wystarczy, by je napełnić szczęściem.
Ale nastolatek potrzebuje widzieć tę samą miłość i tę samą radość we wzroku równych sobie w klasie, swojej grupie…
I tu sytuacja się komplikuje.
Gdyż młodzież bez ustanku uprawia sztukę kpiarstwa, drwin, wyśmiewania: Ha ha, ale zero!, Ale gnom!…, Ale dzięcioł z niego!…
Uprzejmość i grzeczność to najlepszy sposób na to, by zostać okrzykniętym „looserem” (przegrywającym). Lepiej już wyglądać jak dresiarz, buntownik, być agresywnym jak dresiarz albo ponurym, groźnym i pełnym złości jak raper.
W tej zabawie nastolatkowie, którzy pozwalają sobie na najwięcej, zyskują największe uznanie. Ten, który ośmielił się zapalić, ma wśród rówieśników większy szacunek niż mądre dziecko. Ten, który palił trawę – zyskuje większe uznanie niż ten, który palił tylko tytoń. A jeszcze większe ten, który spróbował kokainy. A inni czują się źle. Każdy ma swoje własne powody, by czuć się nijakim.
Ten jest za chudy, a tamten za gruby. Tamten ma za dużo pryszczy, jest za wysoki albo za niski. Tej się nie podoba własny głos, ta ma zbyt płaski biust albo wręcz przeciwnie – zbyt hojnie obdarzyła ją natura, ma zbyt gęste albo zbyt rzadkie włosy, zbyt duże stopy, okropne włosy na nogach, pieprzyk w złym miejscu, żółte i krzywe zęby, słabe oceny, inwalidztwo: wszystko to karmi strach przed niekochaniem czy odrzuceniem…
Aby poradzić sobie z własnymi obawami i lękiem, każdy nastolatek stara się jak najbardziej dostosować do wizerunku, którego inni – jego zdaniem – od niego oczekują. Dlatego widzisz ich wszystkich noszących takie same trampki, takie same rurki, takie same plecaki, takie same kurtki, takie same smartfony, takie same fryzury i używających takich samych wyrażeń.
Coś czego nie było w moich czasach: francuscy nastolatkowie obowiązkowo noszą skarpetki ledwo wystające z butów. W epoce powszechnego roszczenia sobie prawa do rzekomej wolności, oryginalności, odrzucenia konwencji, ograniczeń, kiedy termin «posłuszeństwo» jest obelgą, nie do pomyślenia jest wyjść do liceum, nawet w środku zimy, w skarpetkach, które wystawałyby więcej niż półtora centymetra nad buty (sportowe, do biegania).
Nastolatek jeszcze bardziej niż inni obawia się odrzucenia. To właśnie jemu szczególnie trzeba wytłumaczyć, że krytyka, samotność, tęsknota za miłością, szkolne porażki, braki, pogarda ze strony nauczycieli czy wady fizyczne nie będą miały same w sobie poważnych następstw dla jego przyszłości.
Z tym wszystkim można dziś żyć. To nie ma żadnego przełożenia na szanse powodzenia w życiu lub jego brak trzydzieści lat później.
Poważne jest natomiast utrzymywanie się w przekonaniu, że te porażki będą trwały, że są ostateczne, i zamykanie się w destrukcyjnym zachowaniu z tej przyczyny.
Trzeba mu powiedzieć, że kiedy będzie miał takie siwe włosy jak my, to zrozumie, że większość życiowych zmagań trwa tylko chwilę.
Masz szczęście? Tym lepiej. Nie masz szczęścia? Także tym lepiej. Gdyż brak szczęścia zawsze zmusza Cię do zrobienia czegoś, czego nie planowałeś lub na co nie miałeś ochoty.
I właśnie, robiąc to nieoczekiwane, cudownym sposobem odkrywasz coś, poznajesz kogoś, przeżywasz coś – co w innym przypadku nie stałoby się Twoim udziałem.
A nawet, jeśli w ostatecznym rozrachunku nie będzie lepiej, to czyż meandry życia nie są tym co w nim najpiękniejsze?
Wszyscy czytamy pamiętniki odkrywców. Kiedy morze jest spokojne, słońce świeci, a statek płynie normalnie, jest nudno. Ale kiedy nastąpi sztorm, kiedy toną, kiedy awaryjnie lądują na wysepce ludożerców – wtedy dopiero narracja rusza z kopyta, my nie nadążamy kartkować stron!
Wydaje mi się, że kiedy czas płynie, coraz mniejsze znaczenie ma, czy spotykało nas szczęście czy nieszczęście.
Wręcz przeciwnie: często te spotykające nas nieszczęścia mają na nas największy wpływ, bardziej nas kształtują, umacniają i popychają do rozwoju. To im zawdzięczamy silny charakter, odporność na wstrząsy, wytrzymałość na utrapienia i ból, których nigdy się nie spodziewaliśmy po sobie i dzięki którym mamy w sobie większy spokój, a więc i szczęście.
Nie za bardzo przepadam za powiedzeniem Nietzschego Co cię nie zabije, to cię wzmocni. Gdyż w życiu zdarza się wiele sytuacji, które, choć nie zabiją, to jednak mocno osłabiają.
Natomiast bardzo lubię to zdanie z Ewangelii: Nie to, co wchodzi do ust, czyni człowieka nieczystym, ale co z ust wychodzi, to go czyni nieczystym1.
Ja interpretuję je w ten sposób: to nie wydarzenia zewnętrzne – to, co ktoś Ci zrobił, czy to, co ktoś Ci narzucił – czynią Cię nieczystym i słabym. Ważne jest to, co postanowisz mówić i robić.
A to się akurat świetnie składa, bo mówi się także: «nigdy nie jest za późno na dobre czyny».
Zdrowia życzę,
Jean-Marc Dupuis
******************************************
Dożycie w dobrym zdrowiu setnych urodzin jest bardzo realne. Nawet jeśli Twoi bliscy zmarli młodo... Nawet jeśli jesteś w grupie ryzyka wielu chorób przewlekłych... Nadal masz ogromną szansę żyć ponad 100 lat.
Ale musisz wiedzieć na co jesteś podatny… i jakich konkretnie błędów powinieneś unikać.
Wbrew pozorom uzyskanie takich informacji nie jest tak łatwe. Jak rozpoznać prawdziwą wiedzę naukową i rzeczywiście przełomowe odkrycia od pseudomedycznego bełkotu marketingowego.
Zdrowie stało się obecnie modnym tematem, którym zajmuje się niemal każdy. Jesteśmy zasypywani setkami mniej lub bardziej rozsądnych porad, jak uniknąć zachorowań i jak się leczyć.
Część ich jest całkowicie wyssana z palca. Część to powtarzanie nieprawdziwych mitów medycznych. Ogromna część to kryptoreklama leków i suplementów produkowanych przez firmy farmaceutyczne. W tym całym chaosie informacyjnym bardzo trudno jest zorientować się, co jest prawdą, a co mrzonką.
Dlatego powstał nowy miesięcznik przeznaczony specjalnie dla osób po 50. roku życia oparty tylko i wyłącznie na wynikach najnowszych badań naukowych prowadzonych na całym świecie.
Przeczytasz w nim o wszystkim, o czym powinieneś wiedzieć, aby wydłużyć swoje życie w dobrym zdrowiu, pozbyć się istniejących dolegliwości i zapobiec pojawieniu się kolejnych.
Ze względu na to, że miesięcznik Zdrowie po 50-tce jest nowością wydawniczą, objęty jest specjalną ofertę powitalną.
Możesz otrzymać w prezencie e-book: Zgrabne i szczupłe ciało również po pięćdziesiątce – praktyczny przewodnik o tym, jak się odżywiać i jak postępować, aby na długo zachować sprawność ciała i umysłu), jeśli zaprenumerujesz go dziś do godziny 23:59). Sprawdź teraz
******************************************
1) Mt 15, 11
---
Aby zapisać się na bezpłatny newsletter wymagana jest akceptacja regulaminu oraz wyrażenie zgody na przetwarzanie danych.