Sprawdź:
- czy Twoje śniadanie rzeczywiście da Ci energię na cały dzień?
- co pomoże Ci kontrolować apetyt i ograniczyć podjadanie?
- jaki produkt jest najgorszym sładnikiem współczesnych diet?
Dwa razy w tygodniu będziesz dostawać do swojej skrzynki mailowej porady dotyczące najskuteczniejszych metod naturalnego leczenia chorób i dolegliwości.
A już dziś pobierz bezpłatny raport "Rośliny lecznicze",
w którym znajdziesz informacje:
- jakie rośliny i zioła pomagają w różnych dolegliwościach,
- czym różni się działanie ziół na Twój organizm
od działania leków.
Cierpisz na biegunki, zaparcia, wzdęcia, alergie?
Zadbaj o swój układ pokarmowy.
Pomocne będą naturalne probiotyki w postaci soku z ekologicznych kiszonych warzyw! Dla ułatwienia możesz skorzystać z liofilizatu zamkniętego w kapsułce.
Jednym z większych problemów naszych przodków było zatrucie zanieczyszczoną wodą.
Nie mieli lodówek, sterylnych pojemników ani środków z chlorem, dlatego jedynym sposobem uchronienia się przed infekcjami przenoszonymi przez brudną wodę było unikanie picia zwykłej wody. Chyba że mieli dostęp do czystego źródła, co było rzadkim przywilejem.
Najmłodsze dzieci piły mleko matki. Od momentu odstawieniu od piersi, do picia wykorzystywano napoje fermentowane - dla dzieci te napoje bardzo mocno rozcieńczano. Ludzie pili także gotowane zupy (czyli wykorzystywali proces w dzisiejszych czasach nazywany pasteryzacją).
Napoje fermentowane i alkoholowe były znacznie bardziej bezpieczne niż woda, która zwykle była wodą stagnującą, pełną zarazków.
Dlatego ludzie poddawali płyny fermentacji (tak powstawały piwo, cydr, wino) i umieszczali je w beczkach. W całej Europie powstało mnóstwo browarów, winnic i piwnic wypełnionych winem.
Alkohol i bakterie wywołujące fermentację uniemożliwiają rozwój niekorzystnych bakterii, tak jak nasza flora jelitowa chroni nas przed bakteriami patogennymi (chorobotwórczymi).
Wino ceniono także z uwagi na jego właściwości lecznicze. Hipokrates, ojciec medycyny, tłumaczył w 400 roku p.n.e., że wino nadaje się dla ludzi, zarówno zdrowych, jak i chorych.
Dobrze znamy powiedzenie, że wino dodaje animuszu. Wino podawano żołnierzom, aby byli bardziej odważni (dla kurażu). „Wino mszalne” podawano penitentom szukającym pokrzepienia w kościele.
Do lat sześćdziesiątych XX wieku powszechnie uważano, że wino daje również siłę fizyczną. Wino było napojem pracowników fizycznych, niezbędnym do ciężkiej pracy w polu.
Wydawało się zatem logiczne, aby podawać je także osobom chorym. Thibaut Baldinger, zarządca piwnic szpitala w Strasburgu, opisuje, że do 1990 roku wino było używane jako lekarstwo... [1]!
Szpital cywilny w Strasburgu, założony w 1119 roku, aby uczyć medycyny, miał obowiązek posiadać ogromne piwnice. Ludzie przyjeżdżali tam z całej Francji, aby leczyć się winem. Zazwyczaj otrzymywali w ramach leczenia dwa litry dziennie.
Każde wino miało odrębne wskazania do stosowania.
Przeciwko wzdęciom trzeba było pić dziennie jedną butelkę Châteauneuf-du-Pape; przeciwko otyłości jedną butelkę dziennie różowego Côtes-de-Provence; na obniżenie cholesterolu dwa duże kieliszki Bergerac.
Pacjenci z opryszczką brali kąpiel w Muscat de Frontignan.
Sześć kieliszków Saint-Amour błyskawicznie pomagało panom w przypadku problemów z libido. Z kolei dwie karafki tego samego wina przepisywano kobietom w razie zaburzeń miesiączkowania.
Muzeum Hospices de Beaune w Burgundii kiedyś było szpitalem. Dziś nadal stanowi jedno z ważniejszych miejsc sprzedaży wina.
Alkohol jest doskonałym rozpuszczalnikiem. To oznacza, że umożliwia ekstrakcję części składników aktywnych zawartych w roślinach, w przyprawach. Takich składników, które nie są rozpuszczalne w wodzie.
Alkohol jest szeroko stosowany w ziołolecznictwie: do sporządzania wyciągów alkoholowych i roztworów wodno-alkoholowych.
Dlatego używanie wina było rzeczywiście logiczne, zwłaszcza jeśli było to wino wymieszane z przyprawami: gałką muszkatołową, cynamonem, anyżem gwiazdkowym, goździkami, skórką pomarańczy, itd.
Do dziś przetrwała tradycja picia grzanego wina, które spożywamy na początku zimy, aby się rozgrzać, wzmocnić oraz zapobiec przeziębieniom i infekcjom.
Jednak prawdziwym eliksirem leczniczym, jeszcze bardziej niż wino, jest eau-de-vie (jej odpowiednikiem w Polsce jest okowita – przyp. tłum.).
Słowo to można rozumieć dosłownie: woda, która daje życie.
Takie określenie wprowadzili alchemicy z epoki renesansu, którzy poszukiwali substancji dającej życie wieczne (kwintesencji) i napoju, który leczyłby ze wszystkich chorób.
Ich zdaniem taki napój znaleźli, odkrywając zasady destylacji, dzięki której byli w stanie z wina wydobyć absolutnie cudowny „spirit”. To była eau-de-vie (okowita), po łacinie aqua vitae. Później nazwę zmieniono na... „alkohol”.
Whisky uważano w Anglii za lek. Nazwa „whisky” pochodzi z gaelickiego określenia uisge beatha, co oznacza „wodę życia”. Niektóre twierdzenia na jej temat są bardzo śmiałe: zdaniem niektórych osób, whisky może doskonale może chronić serce, poprawiać pamięć, zapobiegać grypie i przeziębieniu, zmniejszać lęk oraz sprzyjać długiemu życiu [2].
Zdrowia życzę,
Jean-Marc Dupuis
-------------------------
Źródła:
[1] https://www.bbc.com/travel/story/20190501-frances-fascinating-wine-treatment
[2] https://saint-andre-d-olerargues.com/wpdossier/blog/2015/05/21/un-bon-medicament-le-whisky/
Aby zapisać się na bezpłatny newsletter wymagana jest akceptacja regulaminu oraz wyrażenie zgody na przetwarzanie danych.