Sprawdź:
- czy Twoje śniadanie rzeczywiście da Ci energię na cały dzień?
- co pomoże Ci kontrolować apetyt i ograniczyć podjadanie?
- jaki produkt jest najgorszym sładnikiem współczesnych diet?
Dwa razy w tygodniu będziesz dostawać do swojej skrzynki mailowej porady dotyczące najskuteczniejszych metod naturalnego leczenia chorób i dolegliwości.
A już dziś pobierz bezpłatny raport "Rośliny lecznicze",
w którym znajdziesz informacje:
- jakie rośliny i zioła pomagają w różnych dolegliwościach,
- czym różni się działanie ziół na Twój organizm
od działania leków.
Jakiś czas temu w „British Medical Journal” opublikowane zostało badanie przeprowadzone przez zespół francuskich naukowców (z instytutu Inserm) na temat soków owocowych i napojów gazowanych.
Naukowcy zaobserwowali, że osoby pijące soki owocowe i napoje gazowane mają znacznie wyższe ryzyko zachorowania na raka niż pozostałe osoby: +16% w odniesienia do wszystkich kategorii nowotworów łącznie, +22% w odniesieniu do raka piersi.
Wygląda na to, że ryzyko jest równie wysokie w przypadku napojów gazowanych (Coca-Cola, Sprite, itp.), jak w przypadku soków owocowych w 100% naturalnych!
To ryzyko zachorowania na raka trzeba dodać do pozostałych zagrożeń wynikających ze spożywania słodkich napojów, czyli do ryzyka otyłości, cukrzycy typu 2 (niezależnie od masy ciała), nadciśnienia i chorób sercowo-naczyniowych, z powodu nagromadzenia się tłuszczu trzewnego wokół trzustki.
Mojej babci nie zdziwiłyby te informacje. Pamiętam jak robiła wielkie oczy, patrząc jak moja mama stawiała na stół butelkę Coca-Coli, raz w roku w dniu moich urodzin.
Babcia uważała, że picie takich napojów świadczy o braku wiedzy i świadomym, zawinionym łakomstwie.
W jej domu oczywiście nigdy nie było ani jednej butelki tego typu napojów.
U niej w lodówce nawet kostek lodu było niewiele, a te nieliczne wcale nie służyły do żadnych napojów. W jej świecie to nie istniało. Używała kostek lodu do schładzania potrawy, jeśli robiła pianę z białek. Albo wrzucała kostki lodu do ściereczki i przykładała do ciała, jeśli ktoś skręcił nogę lub uderzył się w głowę.
U niej w domu napojem podawanym na święta była… woda gazowana!
Dla nas to był luksus niemal „skandaliczny”. Ta „szczypiąca woda” drapała w język i gardło, wpływała do nosa. W sumie już nawet nie pamiętam czy wolałem wodę gazowaną, czy wodę z kranu...
Jedynie dorośli mieli prawo wypić o szesnastej filiżankę herbaty i zjeść jedno kruche ciasteczko. Babcia trzymała ciasteczka w metalowym pudełku, które z pietyzmem otwierała i od razu zamykała. Powtarzała nam, że „dobrych rzeczy nadużywać nie wolno”.
Cóż, moja babcia nie poddawała się nowej modzie. A my naśmiewaliśmy się ze starszych ludzi i z ich „dziwactw”.
Nasze społeczeństwo szczyciło się „rozwaleniem wszystkiego” w latach 70. Od lat 80. szliśmy już w zupełnie inną stronę, odwracając się od wszystkiego, co uznano za „przeżytek”.
To był skok na główkę. Zanurzyliśmy się w społeczeństwie konsumpcyjnym.
W sprzedaży zaczęły się pojawiać puszki wszelkiego rodzaju. Drzwi lodówek zaczęły się uginać od dużych, plastikowych butelek z płynami w kolorach przypominających farby akrylowe. Dla dzieci były napoje Banga, Oasis, Fanta i Coca-Cola, a dla dorosłych Schweppes i Ricqlès.
Jednak potężny wzrost spożycia słodkich napojów tak naprawdę rozpoczął się w latach 90., wraz z eksplozją reklam telewizyjnych, z upowszechnieniem się samochodów (co pozwalało nawet mniej zamożnym gospodarstwom domowym łatwiej przywozić ciężkie zgrzewki napojów) i z pojawieniem się niemal wszędzie automatów z napojami.
Kiedyś w witrynie chłodniczej ponurego bufetu dworcowego były do wyboru dwa jajka z majonezem i kanapka. Potem na każdym najmniejszym nawet dworcu powstały jak grzyby po deszczu małe sklepiki z dziesiątkami, a może nawet setkami różnych słodkich napojów:
Podobnie na wszystkich stacjach benzynowych. Do roku 1985 w sklepie na stacji benzynowej można było kupić tylko olej silnikowy, zapasowe wycieraczki i łaty do opon.
Czy jeszcze kogoś dziwi, że ta „mała zmiana” wywołała poważne konsekwencje?
Naszych babć by to nie dziwiło...
We Francji w okresie między rokiem 1990 a 2016 odnotowano wzrost spożycia słodkich napojów o 40%. Jednocześnie zaobserwowano potężny wzrost nadwagi i towarzyszących jej chorób metabolicznych, najpierw u dorosłych, następnie u dzieci.
I mamy problem. W społeczeństwie, w którym leczenie chorób poszczególnych osób jest finansowane ze składek ubezpieczenia społecznego płaconych przez wszystkich, problemy zdrowotne, które z natury są czymś indywidualnym, stają się zbiorowym problemem całego społeczeństwa.
W tym miejscu wrócę ponownie do mojej babci i wszystkich innych babć z jej pokolenia, które równie dobrze jak ona wiedziały instynktownie, że nowe napoje, żywność z hipermarketów i fast-foody nie przyniosą nic dobrego.
Tych babć już dzisiaj nie ma. Nieliczne, które jeszcze żyją, w większości przypadków okrutnie zamknięto w domach opieki.
Nie ma ich w naszym społeczeństwie i nie mogą nas już powstrzymać od robienia głupot, od ulegania szkodliwym pokusom.
Efekt jest taki, że musimy:
Lepiej usiądź wygodnie, ponieważ to jeszcze nie wszystko.
Ci sami naukowcy, w ramach wniosków ze swoich badań, apelują o wprowadzenie podatków i o ograniczenie reklam, aby „ograniczyć spożycie słodkich napojów i zmniejszyć zachorowalność na nowotwory”:
Zdaniem tych naukowców:
„Dane naukowe potwierdzają, że zasadne są obecne zalecenia żywieniowe, aby ograniczać spożycie słodkich napojów, włącznie z naturalnymi sokami owocowymi 100%. Zasadne są także działania natury politycznej, takie jak wprowadzanie podatków i ograniczanie marketingu w odniesieniu do słodkich napojów, co potencjalnie mogłoby przyczynić się do zmniejszenia liczby zachorowań na nowotwory”.
Można się zastanawiać na ile dobre są ich intencje.
Skoro te napoje powodują raka, należałoby zakazać ich sprzedaży.
Trzeba zrobić tak, jak z azbestem i glifosatem. Albo przynajmniej ustalić konkretny limit spożycia na osobę na rok oraz wprowadzić zakaz sprzedaży dzieciom (jak w przypadku tytoniu i alkoholu).
Być może zadziała, być może nie zadziała. Różne są opinie odnośnie tego, czy tzw. podatek cukrowy ograniczy otyłość, cukrzycę i inne choroby.
Jeśli o mnie chodzi, z niepokojem obserwuję infantylizację naszego społeczeństwa. Coraz częściej trzeba używać podatków i strachu przed policją, czyli używać represji, aby skłonić nas do zachowań, które nas chronią!
Skoro my się zachowujemy jak niegrzeczne dzieci, państwo przyzwyczaja się do traktowania nas jak niegrzeczne dzieci i robi to coraz bardziej autorytarnie. A to nigdy nie wróżyło nic dobrego. W żadnym kraju i w żadnym momencie historii.
To bardzo niepokojące. Czasem chciałbym zawołać: „Babciu, wróć do nas i ratuj!"
Zdrowia życzę,
PS Chcesz zacząć dbać o swoje zdrowie samodzielnie? Z miesięcznikiem Rośliny i Zdrowie powrót do naturalnych metod leczenia i zachowania zdrowia będzie o wiele łatwiejszy.
W najnowszym wydaniu znajdziesz:
Zaprenumeruj miesięcznik do wtorku, 12 stycznia, a otrzymasz
3 publikacje (e-booki) w prezencie:
Aby zapisać się na bezpłatny newsletter wymagana jest akceptacja regulaminu oraz wyrażenie zgody na przetwarzanie danych.